Dlaczego cierpimy? Drukuj
Autor: Gerhard Brachmann   
poniedziałek, 29 października 2018 01:00

Są pytania, przed którymi zostajemy postawieni w życiu i wobec których jesteśmy całkowicie bezradni. Należy do nich pytanie o sens cierpienia, którego doznają zarówno chrześcijanie jak i niechrześcijanie. Musiałem się znowu zetknąć z tym faktem gdy przed paroma miesiącami zmarła matka dziewięciorga dzieci, którą Bóg zabrał nagle do siebie w wieku 45 lat po krótkiej chorobie. Najmłodsze dziecko, które pozostawiła, miało dopiero cztery lata. Dlaczego Bóg zabrał - jak sądzimy o wiele za wcześnie – żonę i matkę tej rodziny? Czy nie była potrzebna dla swego męża i swych dzieci? Czy Bóg nie mógł zapobiec tej nagłej śmierci? Przypomniałem sobie słowa obydwóch sióstr w Betanii, które płacząc po śmierci swego brata Łazarza stwierdziły przy spotkaniu z Panem Jezusem:

"Panie! Gdybyś tu był nie byłby umarł brat mój" (Jan 11,21.32).

Gdzie jest Bóg, gdzie jest nasz Pan, Jezus Chrystus podczas całego tego niewypowiedzianego naszego cierpienia w tym świecie. Dlaczego milczy gdy cierpienie spotyka jego dzieci i zbawionych?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia, a zwłaszcza wtedy, gdy bezpośrednio sami się z nim spotykamy. Ale czy Bóg pozwala nam rzeczywiście pozostać w całkowitej niejasności i niewiedzy? Czy prędzej lub później nie musimy się wszyscy załamać? Nawet jeżeli wobec cierpienia w takiej czy innej formie potrafimy się z mniejszym lub większym skutkiem zabezpieczyć to i tak w końcu ono nas sięgnie. Jak sobie wtedy z tym poradzę? Kto pyta "dlaczego'' patrzy w niewłaściwą stronę.

Gdy dosięgnie nas cierpienie często rozpoczynamy pytaniem "dlaczego". "O Boże przecież nie zasłużyłem sobie na to! Dlaczego akurat mnie spotyka tak głębokie cierpienie?" Takie pytania prowadzą nas wkrótce w ślepy zaułek ukrytego lub jawnego oskarżania naszego Boga i Pana, a może również do nękającego samooskarżania. Jakże szybko doświadczenie cierpienia zostaje powiązane z myślami o karzącym postępowaniu Bożym, w którym Bóg odpłaca mi za popełnione przeze mnie winy. Mam przed oczami matkę, której dwoje z czwórki dzieci jest ciężko upośledzonych - jest to totalny, trwający może przez całe życie przypadek ciągłej pielęgnacji. Przygięta tym ciężarem zadała mi wynikające z potrzeby serca pytanie: „Czy jest to kara Boża?" Byłem bardzo wdzięczny mogąc jej odpowiedzieć, że już Izajasz wskazywał na przychodzącego Chrystusa i patrząc na Niego świadczył parę stuleci wcześniej :ukarany został dla naszego zbawienia... a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich.

Pod krzyżem Golgoty uzyskujemy prawidłowe zrozumienie, że Bóg nie mówi o odwecie lecz o całkowitym wymazaniu naszej winy. Jest to ważne nawet wtedy jeżeli jeszcze dzisiaj cierpimy na skutek następstw i oddziaływania poprzednich grzechów. Jeżeli nie potrafimy znaleźć żadnego wytłumaczenia dla drogi naszego cierpienia, którą Pan nas prowadzi, powinniśmy tak jak Asaf wyznać to otwarcie Bogu (Ps. 73,16) Może stać się dla nas pomocą zajęcie nowego stanowiska, gdy zobaczymy nasze cierpienie w innym świetle i nauczymy się je przyjmować.

Bóg w stosunku do nas ma zawsze pozytywny cel, także cierpienie

Najczęściej Bóg pokazuje nam stopniowo naszą drogę a przede wszystkim te odcinki, które są strome i męczące. Gdy skierujemy jednak nasze spojrzenie do przodu, zapytajmy: "Jakie są twoje plany wobec mnie Boże i Panie?" To pomoże nam nauczyć się kierowania naszych myśli w chwili obecnej - która może jest pełna bólu i pokus - na cel, który Bóg postawił w naszym życiu. W żadnym wypadku nie chodzi o marne pocieszenie z tamtej stony, lecz o głębokie zrozumienie dla naszego Boga-Ojca, który przez Jezusa Chrystusa nie tylko chce rozpocząć w nas dobre dzieło ale także wypełnić je do końca (Fil. 1,6).

Wstrząśnięty zostałem odwiedzinami pewnego brata, którego po poprzednim spotkaniu zapamiętałem jako zdrowego i pełnego życia, wesołego mężczyznę. W krótkim czasie choroba uczyniła go inwalidą wymagającym całkowitej pielęgnacji. Wdzięczny byłem za to, że on i jego żona nie szukali u mnie słów pocieszenia, które w obliczu tego cierpienia z trudnością przeszłyby przez moje usta. Oboje zgodnie powiedzieli:
"Ta Boża droga pogłębiła kontakt z naszym Panem. Nie oskarżamy Go i doświadczamy tego, że pomaga nam nieść ten ciężar, więc możemy być zachowani w Jego pokoju".

Bóg przez cierpienie chce pogłębić nasza wiarę

Czas, w którym żyjemy zawiera w sobie szczególne niebezpieczeństwo powierzchowności. Pośpiech i zalew informacji uniemożliwiają wywarcie długotrwałego wpływu radosnych wydarzeń. Cierpienie jest konieczne do osiągnięcia uciszenia. Często jest środkiem, którym Bóg posługuje się gdy chce abyśmy bardziej niż zwykle szukali jego bliskości. Odkrywamy przy tym, że czas cierpienia pozwala nam głębiej poznać Boga i Chrystusa, co nie może nam zostać darowane w słonecznych sytuacjach naszego życia.
Paweł uwielbia Boga jako „Ojca miłosierdzia i Boga wszelkiej pociechy " (2 Kor. 1,3) po tym jak został wyratowany z beznadziejnej . sytuacji z głębin śmierci. Takich słów nie znajdujemy już w innych jego listach . Tutaj mówi otwarcie o głębokim poznaniu Boga wynikającym z cierpienia tak jak mówił Job na drodze swego wielkiego utrapienia: "Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie,lecz teraz moje oko ujrzało Ciebie” W cierpieniu doświadczamy co to jest prawdziwa Boża pociecha.

Pocieszanie jest jednym z najwcześniejszych doznań naszego dzieciństwa. Jego powodem był może wstrząs lub upadek, którego następstwem był ból. Wtedy nadbiegała matka, brała nas w swe ramiona i głaskała bolące miejsce; to miejsce z pewnością bolało nadal lecz poczucie bezpieczeństwa i pocieszające słowa matki zmieniły zupełnie to dziecięce cierpienie. W słowach proroka Bóg sam porównuje się do takiej troskliwej matki (Iz. 66,13) i zapewnia nas, że tak jak matka pociesza swe stroskane dziecko, tak On w czasie naszego cierpienia chce schronić nas w swych silnych ramionach i w swym kochającym sercu. Prawdziwa pociecha nie oznacza tzw. pocieszających słów lecz polega na doświadczeniu bliskości Boga i siły, która od Niego pochodzi, Jego mocnych dłoni usuwających obawę i dających pewność, że bez szwanku możemy przejść najciemniejszą nawet dolinę.

Taka pociecha często jest związana ze słowami obietnic Bożych, o których przypominamy sobie w czasie utrapienia. Dobrze jest gdy taki skarb Bożych obietnic Pisma Świętego mamy w naszej pamięci i sercu, na które Duch Boży może nam później wskazać. Gdy sam znajdowałem się w niepokojącej sytuacji osamotnienia doznałem pociechy i posilenia przypominając sobie obietnicę zapisaną w liście do Hebrajczyków 13,5: "Nie porzucę cię, ani cię nie opuszczę". Mogłem później doświadczyć przejścia z ciasnego przesmyku na rozległą przestrzeń.

Pocieszeni w swym cierpieniu przez Boga mogą pocieszać innych

Często nasze życie wiary jest bardzo egoistyczne, zwrócone jedynie na nas samych. Boże postępowanie z nami - także powodujące cierpienie - nigdy nie jest skierowane tylko na nas. Poza naszym utrapieniem mogą kryć się Boże metody wychowawcze, lecz oprócz nich ma On jeszcze inne cele. Przez ciężary, które na nas wkłada chce zbliżyć nas do ludzi, którzy cierpią tak samo lub podobnie. Wyraźnie wskazuje na to wypowiedź Pawła gdy pisał do zboru w Koryncie: „Który pociesza nas we wszelkim utrapieniu naszym, abyśmy tych, którzy są w jakimkolwiek utrapieniu, pocieszać mogli taką pociechą, jaką nas samych Bóg pociesza" (2 Kor. 1,4). Czy w ogóle jesteśmy w stanie zrozumieć innych ludzi w ich położeniu, dać im pociechę, która pomoże im przyjąć cierpienie i uporać się z nim, tak aby nie musieli wątpić? Możemy w ten sposób pocieszać wtedy gdy sami przeszliśmy przez cierpienia i doświadczyliśmy Bożej pociechy, pokrzepienia, posilenia i zachęty. Jeżeli to poznamy znaleźliśmy ważną odpowiedź na pytanie o sens cierpienia, wtedy gdy jesteśmy w życiu prowadzeni przez Boga.

Boża pociecha jest ugruntowana na wzbudzeniu Jezusa Chrystusa ze śmierci

Zwycięstwo Jezusa Chrystusa nad grzechem i śmiercią nie wyklucza wcale całego cierpienia z naszego życia. Jest jednak niezachwianą podstawą naszej pewności, że dla wszystkich którzy są Jego własnością, cierpienie i śmierć nie są ostatnimi wydarzeniami lecz najwyżej przedostatnimi. Dla nich otwiera się przyszłość wraz ze zmartwychwstałym i wywyższonym po prawicy Bożej Panem; w świetle tej przyszłości cała teraźniejszość nabierze zupełnie nowej wartości. Apostoł, który był uciskany i prowadzony przez wiele utrapień mówił: „Albowiem chwilowy nieznaczny ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały" (2 Kor. 4,17), ponieważ był całkowicie pewny, że na końcu czeka na niego obfitość wiekuistej chwały. Jan otrzymał wizję nowej Jerozolimy i opisuje ją słowami: „I otrze (Bóg) wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły. I rzekł ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię" (Obj. 21,4.5).

Czasami można odrzucić nie tylko ludzkie, często zbyt zdawkowe słowa pociechy, ale można zamknąć się również wobec pociechy Bożej (Ps. 77,3). To pierwsze jest w wielu przypadkach zrozumiałe, lecz to drugie jest przykre i ma ciężkie następstwa. Skąd później ma nadejść pomoc? Czy nie ma słuszności psalmista, gdy z wielkiego doświadczenia mówi:"Pomoc moja jest od Pana, który uczynił niebo i ziemię" (Ps. 121,2), to znaczy, że Bóg ma wszelką moc zmienić położenie pełne cierpienia lub uczynić je znośnym.

Możemy do tego dodać: Bóg przypisał nam niebywałą wartość, bo wykupił nas dla siebie przez ofiarę swego Syna! Wiele Psalmów zachęca nas do otwierania serca z całym swym bólem i protestem wobec często niezrozumiałego postępowania Boga. Poza tym Psalmy uczą nas jak takie skargi przed Bogiem zamieniają się w końcu w pieśń uwielbienia. Ludzi pocieszanych przez Boga można poznać po tym, że często są naznaczeni głębokim cierpieniem, co pozostawia w ich życiu niezatarte ślady. Oprócz tego zdobywają ogromne doświadczenie:

"nic, (ale to zupełnie nic) nie może mnie oddzielić od miłości Bożej, która jest w Jezusie Chrystusie moim Panu".

Przez to każda skarga przeobraża się w pieśń uwielbienia i dowodzi tego, że jesteśmy ludźmi prawdziwie pocieszanymi przez Boga.

Botschaft 11/91
Gerhard Brachmann
tł. Al.Wistuba