Niebezpieczeństwo zapracowanego człowieka Drukuj Email
Autor: Edwin i Lilian Harvey   
niedziela, 04 sierpnia 2013 00:00

...Kazali mi pilnować winnic, lecz nie ustrzegłam swojej własnej winnicy. Pieśń nad Pieśniami 1:6

 ...Mimo nadmiaru dostatku ma utrapienie. Joba 20:22

 
Wystarczy, jeżeli świat nam daje zajęcie, a nie musi nas wypełniać. „Mimo nadmiaru dostatku ma utrapienie.” T. Watson

  Musimy zrobić czas dla nawyku medytacji i społeczności z Bogiem. Dusza chudnie w pracy. Dean Vaughan powiedział: „Ustawiczne działanie chrześcijanina jest grobem dla jego życia duchowego.” Thomas Cook

  „Praca nie jest pokarmem dla ducha, ani dla ciała. Przy mnóstwie pracy dusza pracownika może uschnąć, a jego działanie dojdzie do tego we właściwym czasie. Musimy żyć Jezusem Chrystusem, a nie energią, sukcesem, czy chwałą.” Jeżeli będziemy chcieli żyć którąś z tych rzeczy, to będziemy musieli z bólem wyznać: „Uczynili mnie stróżem winnic, ale nie upilnowałem swojej własnej winnicy.”

  Naszym obecnym celem jest wskazanie na niebezpieczeństwo nadmiernej działalności chrześcijańskiej. Pierwszym niebezpieczeństwem jest wydawanie bez uzupełniania; mnożenie różnych służb i skracanie społeczności.

Nie możemy się stać błogosławieństwem dla innych bez zauważenia, że moc z nas wyszła i jeżeli nie uzupełniamy jej poprzez bliską społeczność z Niebem, to nasza służba staje się czymś niewiele większym, niż martwe uczynki, a poselstwo traci moc, która świadczy o jego boskim pochodzeniu.

  W Walii jest piękna stara góra, która nazywa się Plinlimon. Przez wszystkie wieki piła ona z każdej chmury, która ocierała się o jej wierzchołek dotąd, aż stała się wielkim zbiornikiem, z którego wypływa pięć rzek. Jeżeli my pijemy z Niewidzialnego i Wiecznego, to będą z nas wypływać rzeki błogosławieństwa, rozlewając wokoło ożywienie, radość i błogosławieństwo. Ale jeżeli my nie będziemy utrzymywać ścisłego kontaktu z niebiosami, będziemy winni drwiny, która podaje puste naczynie do ust spragnionego człowieka. J. Gregory Mantle 

Donald Gee, zapracowany dyrektor Szkoły Biblijnej i ewangelista znalazł się unieruchomiony w szpitalu na dziesięć tygodni. Ten wymuszony czas odpoczynku zaowocował jedną z najbardziej pożytecznych rad dla pracowników chrześcijańskich, w tym wieku nawału zajęć i chcemy ją tu zacytować: Narzekanie, że żyjemy w wieku ustawicznego zabiegania stało się już takim wyświechtanym sloganem. Naszym problemem nie jest praca, ale zabieganie, prędkość, brak oddechu, pośpiech i ogólnie mówiąc, życie w pośpiechu. Wszystko nas kusi, żeby to zrobić; możemy pojechać samochodem tam, gdzie kiedyś chodziliśmy piechotą; tam, gdzie kiedyś płynęliśmy statkiem, teraz lecimy samolotem; tam, gdzie pisaliśmy listy, teraz dzwonimy; zamiast czytać całe książki, czytamy recenzje; możemy patrzeć i słuchać dyskusji innych, zamiast usiąść i porozmawiać o tym spokojnie z naszymi przyjaciółmi.

Nasi kaznodzieje „odnoszący sukcesy” mają kalendarze wypełnione umówionymi datami spotkań na trzy lub cztery lata naprzód. Popularny ewangelista przenosi się z jednej kampanii ewangelizacyjnej na następną, a jego planów strzeże „dyrektor programowy”. Bardzo trudno jest nam, mniejszym płotkom, nie dać się złapać w tę sieć. A jednak rezultatem jest coraz więcej nerwowych skarg ze strony ludzi na to, że rujnuje to ich zdrowie fizyczne i emocjonalne. W międzyczasie producenci lekarstw zbierają żniwo ze sprzedaży „środków uspokajających”, a nasze szpitale dla umysłowo chorych są coraz bardziej zatłoczone ... Jestem przekonany, że nadszedł czas, abyśmy zaczęli słuchać duchowo Bożego głosu. Jeżeli to nie jest prawdą, to ten wielki zwrot Biblijny „Oczekiwanie na Pana” jest prawie bez znaczenia. Takie „oczekiwanie” obejmuje milczenie, co jest bardzo trudne dla ludzi przyzwyczajonych do bezustannej aktywności, nawet w ich życiu religijnym.”