O duchowym przywództwie Drukuj
Autor: Matiaszuk Anatol   
sobota, 01 czerwca 2019 12:40

Izajasz powiada, że nasze drogi nie są takie, jak drogi Boże. Być może w dziedzinie kierownictwa duchowego prawda ta widoczna jest bardziej niż gdziekolwiek indziej. Każdy szczerze wierzący człowiek odczuwa co najmniej niepokój, gdy odkryje, że jakiś przywódca czy autorytet duchowy nie odpowiada wymaganiom, jakie stawia Pismo Święte. Ale jeśli zależy nam na tym, aby w naszych zborach istniały nowotestamentowe wzory życia zborowego i kierownictwa duchowego, to powinniśmy ustosunkować się jakoś do tej sprawy, nawet jeśli wnioski jakie z tego wynikną miałyby być bolesne. Zechciejmy więc rozważyć kilka cech charakterystycznych kierownictwa duchowego, jak na nie patrzy Biblia. Dodać należy, że wygląda na to, iż cechy te w większości są albo niewidoczne, albo zaniedbane. Poznanie ich może w wielu wypadkach pomóc nam w poczynieniu poprawek, które być może okażą się konieczne w naszej służbie.

Biblijni przywódcy są rekrutowani przez Boga, a nie przez człowieka

Chociaż w czasach Jezusa było tak wielu kapłanów, że musiano wyznaczać im kolejkę w świątynnej służbie, to jednak ani jeden z nich nie został uczniem Jezusa. Czy było to Boże przeoczenie, czy Boży wybór? Tak naprawdę żaden z uczniów Jezusa nie zgłosił się do służby na ochotnika, każdy z nich został powołany (tak jak się powołuje żołnierzy do wojska) - patrz: J 15,16.

Wielu ludzi wierzących, również w naszych czasach, zwykło sądzić, że gdyby udało się zaangażować jak najwięcej utalentowanych, zdolnych ludzi ze świata, to byliby oni bardzo przydatni w pracy i działalności Kościoła. W Nowym Testamencie też znajdujemy ślady podobnego sposobu myślenia, choćby na przykładzie wyboru na apostoła Macieja, w miejsce zdrajcy Judasza (Dz 1,26). Jednak potem nic więcej o Macieju nie słychać, gdy tymczasem wygląda na to, że Pan sam dokonał wyboru - na swego apostoła obrał sobie młodego człowieka z Tarsu imieniem Saul. I ten, jakkolwiek stale uważał, że nie jest godny miana apostoła (1Kor 15,9), lepiej niż ktokolwiek inny wypełnił lukę wśród dwunastu. Tak więc raz jeszcze stwierdzamy, że biblijna zasada powoływania do przewodzenia ludowi Bożemu zakłada, że powołuje sam Bóg, a nie człowiek.

Uznanie słuszności tej zasady może wydatnie pomóc wielu zbyt entuzjastycznie nastawionym młodym ludziom, którzy niewłaściwie czy mylnie pojmują swą rolę w pracy dla Królestwa Bożego. Wygląda bowiem na to, że niejeden młody entuzjasta skłonny jest sądzić, że angażując się w pracę dla Królestwa czyni Bogu niemały zaszczyt.

Jakkolwiek pragnienie efektywnej służby to rzecz ze wszech miar godna zalecenia, to powinniśmy też zwrócić uwagę na to, że Paweł, który powiedział: 'Kto o biskupstwo się ubiega, pięknej pracy pragnie' (1Tm 3,1) równocześnie też stwierdza, że nie jest to stanowisko właściwe dla młodego wiarą chrześcijanina: 'Nie może to być dopiero co nawrócony, gdyż mógłby wzbić się w pychę i popaść w potępienie diabelskie' (1Tm 3,6). Po tej samej idąc linii Paweł przestrzega Koryntian: 'Albowiem nie ten, kto sam siebie zaleca, jest wypróbowany, ale ten, kogo Pan poleca' (2Kor 10,18). Paweł przypomina nam, że jakkolwiek młodzieńczy zapał, talent i ufanie własnym możliwościom robią wrażenie na ludziach, to jednak niekoniecznie muszą to być te warunki, których od przywódcy duchowego wymaga Bóg. Czy człowiek ma zatem jakiś udział w tym wyborze? Wydaje się, że udział ten polega na tym, że Bóg wybiera przywódców, a ludzie rozpoznają i uznają ten wybór, potwierdzeniem czego jest ordynacja. Paweł i Sylas taką właśnie stosowali procedurę: 'A gdy przez wkładanie rąk wyznaczyli im w każdym zborze starszych, wśród modlitw i postów poruczyli ich Panu, w którego uwierzyli' (Dz 14,23). Jednak nie były to z ich strony arbitralne wybory, ale raczej potwierdzenie faktu, że tych ludzi powołał na przywódców Bóg. Wyjaśnia to Paweł w swej mowie pożegnalnej do starszych w Efezie: 'Miejcie pieczę o samych siebie i o całą trzodę, wśród której was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli zbór Pański nabyty własną jego krwią' (Dz 20,28).

Biblijny przywódca wybierany jest raczej z uwagi na potencjał, niż na osiągnięcia

Zasada wzrostu (rozwoju) przenika cały Nowy Testament. Jezus powiedział, że wzrost w Królestwie Bożym podobny jest do wzrostu w naturze: '(...)najpierw trawę, potem kłos, potem pełne zboże w kłosie' (Mk 4,28). Boży wybór zdeterminowany jest nie osiągniętą już dojrzałością duchową, ale raczej potencjalnymi możliwościami kandydata na przywódcę.

W rzeczywistości Bóg często powołuje ludzi, których świat uważa za nie nadających się do tego dzieła i przez nich sprawuje swoje najpotężniejsze działanie (uczniowie Jezusa - rybacy, w nowszych czasach - np. Smith Wigglesworth i inni). Usługa takich ludzi nie opiera się na ich możliwościach, lecz na Jego mocy; a ważne jest i to, że sami wybrani w ten sposób do przewodzenia innym zdają sobie sprawę, że ten wybór w żadnej mierze nie jest uzależniony od ich talentów czy możliwości. U podstaw rozwoju usługiwania takiego Pańskiego Sługi leży założenie, że będzie on pokorny i wierny w pełnieniu swej służby. W ten właśnie sposób Paweł przedstawia nam Abrahama: 'I nie zwątpił z niedowiarstwa w obietnicę Bożą, lecz wzmocniony wiarą dał chwałę Bogu, mając zupełną pewność, że cokolwiek On obiecał, ma moc i uczynić' (Rz 4,20-21).

Ta zasada sprawdza się niezależnie od tego, czy Bóg powołuje prostego, niewykształconego człowieka, czy też uzdolnionego i wykształconego. Wydaje się, że tak właśnie było i w przypadku ap. Pawła. Pisząc swój list do Koryntian zupełnie zlekceważył on swoje własne zdolności i intelektualne możliwości: 'I przybyłem do was w słabości i w lęku, i w wielkiej trwodze, a mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonywających słowach mądrości, lecz objawiały się w nich Duch i moc, aby wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej' (1Kor 2,3-5).

Biblijny przywódca musi mieć aprobatę innych przywódców

Studium Kościoła Nowego Testamentu ukazuje wyraźnie, że jego przywódcy stosowali zasadę aprobowania czyjejś służby. Dysputa pomiędzy Pawłem i Barnabą z jednej, a judaistami z drugiej strony (Dz 15) na temat tego, czy poganochrześcijanie mają obowiązek przestrzegania Zakonu, zostaje przedłożona radzie apostołów i starszych w Jerozolimie. Z rozesłanych listów jasno wynika, że judaiści działali bez aprobaty: 'Ponieważ usłyszeliśmy, że niektórzy spośród nas zaniepokoili was naukami i wzburzyli dusze wasze, bez naszego upoważnienia...' (Dz 15,24).

Aprobowanie czyjejś służby polega na tym, że sprawujący w jakimś konkretnym miejscu przywódczą rolę Boży sługa ma na to zgodę i zarazem aprobatę innego przywódcy. Znaczenie tej zasady jest szczególnie istotne w naszych czasach, u progu ery negowania wszelkich autorytetów z jednej strony, i istnienia wielu jakby 'niezależnych' lub nieznanych kaznodziejów odwiedzających nasze społeczności z drugiej strony. Stosowanie i przestrzeganie tej zasady może nas uchronić od wielu poważnych trudności. Nawet jeśli takie sprawdzanie 'referencji' może zakrawać na zbytnią podejrzliwość, to jednak należy je podjąć, bo w ten sposób niejednemu zborowi można oszczędzić szkodliwych kontaktów z niezdrową czy wręcz niemoralną nauką. Sam ap. Paweł nie wahał się ani rekomendować wiernych sług Ewangelii, ani też denuncjować fałszerzy nauki Chrystusowej(patrz: Flp 2,19-25; 2Tm 1,5; 2,16-18).

Niekiedy się zdarza, że zbór musi cofnąć udzieloną wcześniej aprobatę usługiwania swemu kaznodziei, kiedy życie tego ostatniego nie odpowiada moralnym wymogom Ewangelii, a on sam, mimo napomnień, nie chce go uporządkować. Zawsze jest to decyzja bolesna, ale musi być podjęta ze względu na ochronę Ciała Chrystusa przed dalszym złem i zgubnym oddziaływaniem.

Zanim przejdziemy do punktu następnego, należy stwierdzić także to, że istnieje wiele przykładów na to, że czyjaś usługa nie posiada koniecznej aprobaty, ale mimo to jest zdrowa i wydaje owoce. W takich wypadkach brak posiadania tej aprobaty nie wynika z lekceważenia zasady, lecz raczej z powodu nieznajomości tej zasady. Niestety - taka nie aprobowana przez nikogo usługa bardzo często bywa wystawiona na niepotrzebne niebezpieczeństwo duchowe, często też może stać się łupem różnych fałszywych proroków. Idealnie sytuacja wglądałaby wtedy, gdyby każdy pracownik miał nie tylko aprobatę, lecz znajdował się pod faktycznym nadzorem innego, uznanego przez Ciało Chrystusa przywódcy. To z kolei prowadzi nas do następnej zasady.

Biblijny przywódca jest podporządkowany innym przywódcom

Jeszcze istotniejszy niż potrzeba aprobaty jest wymóg, aby wszyscy zajmujący pozycję przywódców duchowych podlegali, byli podporządkowani innym duchowym przywódcom. Każdy, kogo Bóg stawia na czołowej pozycji ma obowiązek uznania i podporządkowania się temu, kogo Bóg postawił nad nim: 'A prosimy was, bracia, abyście darzyli uznaniem tych, którzy pracują wśród was, są przełożonymi waszymi w Panu i napominają was; szanujcie ich i miłujcie jak najgoręcej dla ich pracy. Zachowujcie pokój między sobą' (1Tes 5,12-13). Podobnie jak zasada aprobaty, tak i zasada podporządkowania nie jest przyjmowana w pełni i jednomyślnie. Musimy też szczerze i otwarcie przyznać, że zdarzają się nie podporządkowani, a nawet zbuntowani pracownicy, których usługę Bóg jednak błogosławi. Ale musimy też wiedzieć i o tym, że Boże błogosławieństwo jest Bożą odpowiedzią na potrzeby Jego ludu; Jego obecność nie musi koniecznie oznaczać, że Bóg w pełni aprobuje postępowanie czy stosunek tychże pracowników do innych członków Ciała Chrystusa. Pod Bożym błogosławieństwem znajduje się wiele rzeczy, których On nie aprobuje. Żyjemy w czasach, w których Boże błogosławieństwa spadają z nieba jak deszcz i Bóg zsyła swoje błogosławieństwa nie dlatego, że jesteśmy posłuszni, lecz po to, aby nas do posłuszeństwa przywieść. Bóg nie błogosławi rebelii, ale błogosławi pomimo stanu rebelii, buntu z naszej strony.

Aby uniknąć tej rebelii, każda usługa w Ciele Chrystusa powinna być podporządkowana innej usłudze, a każdy pracownik na niwie Bożej winien być w stanie wskazać i uznać tych, którzy są ustanowieni nad nim przez Boga.

Mówiąc 'Ja służę jedynie Bogu i nikt z ludzi nie będzie mi mówił, co mam robić' demaskujemy obecnego w swym sercu nie tylko ducha buntu, ale też zwyczajną głupotę. Niestety, ciągle jeszcze znajdują się tacy, którzy tym właśnie się chlubią. Ktoś skomentował to w ten sposób: 'Jeśli jesteś zbyt wielki, by kierowano tobą, to tym samym jesteś za mały, by samemu kierować'.

Biblijny przywódca duchowy dąży do wywyższenia Pana, a nie przywódcy

Pozycja, jaką w naszych czasach zajmują przywódcy w zborach to pozycja szczególnie uprzywilejowana, ale też i niebezpieczna. Tej to bowiem pozycji często używa Bóg do przejawiania swego działania w Kościele. Tylko że Bóg, który działa pozostaje niewidoczny, podczas gdy przywódcy są widzialni. Często więc chwała i dziękczynienie należne Bogu przypadają przywódcy. A jest to 'napój', który łatwo uderza do głowy!

Dążenie, aby zupełnie oduczyć naszych wierzących tych wszystkich: 'Brat to musi być prawdziwym narzędziem w ręku Bożym, inaczej nie mógł by brat tego czynić' i temu podobnych 'odzywek' jest chyba nierealne, ale mimo to każdy wysiłek zmierzający do tego celu jest mile widziany. Kaznodzieje, działacze młodzieżowi, jak i wszyscy inni, którzy mają możliwość oddziaływania na większą liczbę ludzi podlegają bardzo silnej pokusie, by przyjmować wszystkie pochlebstwa wypowiadane przez tych, którzy ich podziwiają jako w pełni zasłużone! Można temu zaradzić, jeśli będzie się traktowało takich ludzi ze spokojnym respektem, kierując równocześnie całą chwałę i dziękczynienie tam, gdzie powinny być skierowane - do Boga.

Na szczęście, dla tych spośród nas, którzy usługujemy Bogu, ma On obfite zapasy na naszą miarę przykrojonych sytuacji, które utrzymują nas w pokorze. Mówię o tym z przekonaniem zrodzonym z bolesnych doświadczeń. Niekiedy razem z Pawłem przyznaję, że 'mamy ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas' (2Kor 4,7). Niestety, ale należy stwierdzić i to, że niektórzy mimo tego pełnego miłości napomnienia Bożego utrzymują i pielęgnują zawyżoną opinię o samych sobie wpadając w tzw. 'super-duchowość'. Wyraża się to m.in. w wyraźnym dawaniu do zrozumienia słuchaczowi z jak wielkim 'mężem Bożym' ma do czynienia: taki 'arcy-uduchowiony' kaznodzieja. Nieustannie powołuje się na nadzwyczajne i szczególne dowody nader potężnego działania Bożego w swej działalności, oczekując, że słuchacze docenią ten szczególny przywilej, jaki ich spotyka z racji obcowania z tak znamienitym mężem Bożym, gdy ci tymczasem czują się wyraźnie skrępowani tą sztuczną duchowością. Niezależnie jednak od tego, czy zetknęliśmy się z takimi ludźmi osobiście, czy nie, to należy obiektywnie stwierdzić, że wielu wierzących stworzyło sobie wypaczony pogląd na to, co składa się na cechy dojrzałego przywódcy duchowego. Można zaobserwować, że im bardziej dojrzały duchowo jest jakiś wierzący, tym bardziej jest on naturalny w swym sposobie bycia i postępowania. Prawdami objawionymi mu przez Boga dzieli się w sposób, który dokładnie odbija jego osobowość. Człowiek taki za skuteczność swej służby oddaje chwałę należną Bogu, a przy tym wolny jest od fałszywej pokory (jakże często w tzw. 'pokorze' niektórych czujemy wyraźną 'woń' pychy!). Jest pewny swej służby, ale nie wykazuje drażniącej pewności siebie przy okazji pełnionego przez siebie obowiązku. Zwykle też taki człowiek nauczył się nie traktować siebie zbyt serio, lecz umie spojrzeć na własną osobę z dystansem i z poczuciem humoru.

Biblijne przywództwo jest rodzaju męskiego

Być może byłoby bezpieczniej zakończyć tę listę biblijnych zasad dotyczących kierownictwa duchowego nie dotykając tej właśnie kwestii. Niekiedy bowiem staje się ona między wierzącymi źródłem napięć. Mimo to jednak należy stwierdzić, że Nowy Testament wyraźnie wiąże kierownictwo, władzę, sprawowanie nadzoru, z obowiązkami spoczywającymi na mężczyznach. Nie oznacza to bynajmniej wyższości czy niższości którejkolwiek z płci - jest to po prostu objawienie Bożego celu w tym względzie.

Zarówno ap. Paweł, jak i ap. Piotr wyjaśniają, że w Królestwie Bożym mężczyzna i kobieta mają jednakową wartość (Ga 3,28; 1P 3,7). Jednakże jednakowa wartość nie musi oznaczać jednakowej roli, funkcji w życiu. I w oparciu o tę zasadę Bożego podziału ról Paweł pisze: 'Nie pozwalam zaś kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża; natomiast powinna zachowywać się spokojnie. Bo najpierw został stworzony Adam, potem Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz kobieta, gdy została zwiedziona, popadła w grzech' (1Tm 2,12-14). Fakt, że kobiety wyłączone są z obowiązku sprawowania kierowniczych funkcji w zborze nie oznacza, że Bóg tę płeć dyskryminuje. Przeciwnie, On ją ochrania! Według Biblii, pozycja kobiety to pozycja wysoce uprzywilejowana, pozycja błogosławiona i podlegająca szczególnej ochronie.

Uznając więc nowotestamentowe zasady dotyczące tej kwestii łatwo możemy zauważyć, że w niektórych przypadkach kobiety zajmują pozycje duchowego przywództwa, które lepiej byłyby obsługiwane przez mężczyzn. Ale od razu tu dodajmy, że z powyższego wynika, że to sami mężczyźni są temu winni. Wygląda na to, że przez wiele lat musieli się oni uchylać od podejmowania przywódczych obowiązków, a powstałe w ten sposób wakaty zapełniły kobiety bardziej z konieczności, niż z chęci rządzenia. Duchowe przywództwo spadło na ich barki z powodu zwykłego uchylania się mężczyzn od tego obowiązku. Na pewno też Bóg większą odpowiedzialnością za tę sytuację obarcza mężczyzn niż kobiety.

Zwróćmy uwagę na fakt, że podczas kiedy kierownictwo duchowe jest głównie obowiązkiem męskim, to pod właściwym męskim kierownictwem kobiety mogą sprawować pełną mocy i skuteczną służbę. Mogą one przyjmować duchowe dary i nimi usługiwać (Dz 21,8-9), uczyć młodsze niewiasty (Tt 2,3-5), służyć gościnnością sługom Słowa (Rz 16,1-2), brać udział w prawie nieograniczonym usługiwaniu pod duchowym przykryciem i w towarzystwie swych mężów (Dz 18,1-3.18-26).

Biblijne kierownictwo nie bywa narzucone, ale ludzie je uznają i podporządkowują się mu

Biblia mówi o dwóch aspektach duchowego przywództwa: o jego uznawaniu i o egzekwowaniu (sprawowaniu) go. Na przykład, Biblia jasno stwierdza, że każdy mąż ma być uznany za przywódcę przez swą własną żonę: 'A chcę, abyście wiedzieli, że głową każdego męża jest Chrystus, a głową żony mąż, a głową Chrystusa Bóg' (1Kor 11,3); 'Żony, bądźcie uległe mężom swoim jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak Chrystus Głową Kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem' (Ef 5,22-23).

Podczas gdy żonie nakazuje Biblia obowiązek uznania przewodniej roli swego męża i podporządkowania się mu, to mężowie mają obowiązek we właściwy sposób sprawować to kierownictwo, które zostało w nich uznane. 'Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie' (Ef 5,25).

Kierownicza rola, jaką pełni mąż nie może być przez niego nadużywana do zmuszania żony, by była na jego rozkazy; jest to kierownictwo, które ma się objawiać w pełnym miłości poświęceniu, które stawia jej dobro przed jego własnym, tak jak Chrystus umiłował Kościół i oddał zań samego siebie. Z drugiej strony, żona powinna uznać kierowniczą rolę swego męża niezależnie od tego, jak on tę rolę spełnia - czy się do tego 'nadaje', czy też nie. Autorytet spoczywający na jej mężu jest Bożym autorytetem i ona ma się temu autorytetowi podporządkować nie dlatego, że mąż właściwie tę daną mu władzę sprawuje, ale po porostu dlatego, że to sam Bóg umieścił go nad nią w hierarchii. Zwróćmy uwagę, że w świetle cytowanego powyżej wersetu z 1Kor 11,3 żona swym podporządkowaniem się swemu mężowi włącza się niejako w łańcuch wzajemnego podporządkowania, w którym znajduje się nie tylko jej mąż, ale i sam Chrystus, a na czele tego łańcucha stoi Bóg!

Niestety niektórzy mężczyźni nadużywają danych im przez Boga uprawnień i - powołując się na Boże postanowienie - stają się narzucającymi swe kierownictwo przywódcami, jak i niektóre kobiety nie chcą podporządkować się kierownictwu męża, ponieważ jest ono dalekie od doskonałości.

Obydwie postawy świadczą o tragicznym nieporozumieniu co do tego, w jaki sposób to kierownictwo ma być uznawane i sprawowane.

Ta podwójna zasada uznawania i sprawowania kierowniczej roli odnosi się nie tylko do chrześcijańskiego domu, ale do całego Ciała Chrystusa. Odnośnie do uznawania kierownictwa ap. Paweł mówi: 'A prosimy was, bracia, abyście darzyli uznaniem tych, którzy pracują wśród was, są przełożonymi waszymi w Panu i napominają was; szanujcie ich i miłujcie jak najgoręcej dla ich pracy. Zachowujcie pokój między sobą' (1Tes 5,12-13).

Cały Kościół winien zrozumieć, że uznanie i podporządkowanie się duchowemu kierownictwu nie opiera się na wartości konkretnej osoby, której Bóg taką rolę powierzył (nie ma doskonałego przywódcy!), ale na fakcie, że to Bóg uczynił go przywódcą. Duchowe kierownictwo jest uznawane i ludzie się mu podporządkowują z tego powodu, że jest ono ustanowione przez Boga, a nie dlatego, że jest właściwie sprawowane. Na temat sprawowania kierowniczej roli Piotr powiada: 'Starszych więc wśród was napominam, jako również starszy i świadek cierpień Chrystusowych oraz współuczestnik chwały, która ma się objawić: Paście trzodę Bożą, która jest między wami, nie z przymusu, lecz ochotnie, po Bożemu, nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem, nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody' (1P 5,1-3).

Podobnie jak i w przypadku mężów - starsi mają sprawować kierownictwo w pokornej, podobnej do Chrystusowej służbie, nie narzucając swej władzy, lecz ją po prostu sprawując.

Kilka uwag końcowych

Znać zasady biblijne to jedno, a stosować je, to całkiem coś innego. Istnieje nieuchronna przepaść pomiędzy objawieniem a jego realizacją. W świetle tych zasad wielu z nas może dostrzec, że znajduje się w sytuacji niezgodnej z Pismem Świętym, próbując spełniać niebiblijne role. Ale zamiast zastanawiać się dalej nad tym, co by można w takiej sytuacji uczynić, po prostu niezwłocznie dokonajmy koniecznych poprawek. Wtedy sam Pan pomoże nam w realizacji tego postanowienia.

Pozwolę sobie przedstawić kilka sugestii:

  • Zacznij coś w tej sprawie robić, nawet jeśli będzie to coś małego. Bóg na równi błogosławi zarówno małe wysiłki, jak i wielkie wyczyny.
  • Wiedz o tym, że z Bożą pomocą niektóre sprawy zmieniają się na lepsze - zarówno gdy chodzi o ciebie, jak i twoją sytuację. Bóg jest wierny!
  • Bądź cierpliwy! Niektóre sytuacje niezgodne z Pismem Świętym narastały latami i nie mogą ulec zmianie z dnia na dzień!
  • Szczerze módl się o mądrość, aby właściwie stosować poznane zasady biblijne. Niektórzy wierzący są tak gorliwi, że ich kurowanie się przynosi gorsze skutki niż sama choroba!
  • Nie pobłażaj samemu sobie mówiąc, że twój przypadek jest wyjątkowy. Zawsze istnieją wyjątki, to oczywiste, ale nie musi to wcale oznaczać, że twój bałagan wewnętrzny jest akurat tym właśnie wyjątkiem!
  • Zwróć uwagę, skoncentruj się raczej na swym własnym nieposłuszeństwie, a nie na nieposłuszeństwie swej żony czy męża.
  • Nie wysilaj się, aby osiągnąć skutek za wszelką cenę - wysil się raczej tak, by dochować wierności wymienionym zasadom, a skutek pozostaw Bogu.


Artykuł opracowany w 1977 roku przez prezb. Anatola Matiaszuka (zm. 1998)

Artykuł jest własnością redakcji Miesięcznika "Chrześcijanin".