Płonąć entuzjazmem dla Boga Drukuj
Autor: Leszek Najdzion   
czwartek, 19 lipca 2018 20:00

Jeśli istnieje coś, co przykuwa uwagę ludzi i sprawia, że zwracają szcze­gólną uwagę na to, co mówisz lub robisz, jest to entuzjazm! Słowo „entuzjazm" pochodzi od dwóch greckich słów: „en”, co znaczy „w" i „theos”, co znaczy „Bóg". Czyli „entuzjazm" dosło­wnie znaczy „w Bogu” lub („Bóg w nas”). Zatem naprawdę entuz­jastyczny człowiek to ten, który działa i mówi tak, jak gdyby był owładnięty przez Boga!

Słowo Boże mówi nam: Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmij się według wszystkich twych sił (Kazn. Sal. 9,10). Biblia także mówi nam: Nigdy niech wam nie brakuje zapału, ale płomienni duchem, Panu służcie! (Rz 12,11). Pan chce, by Jego dzieci były szczerze oddanymi, niez­miernie ochoczymi robotnikami, pełnymi gorącego pragnienia, by Mu się podobać i służyć entuzjastycznie.

W istocie Jezus powiedział: Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! A tak,żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust Moich! (...)Bądź więc gorliwy i nawróć się! (Ap 3,15.16.19).

Pan pragnie i potrzebuje płomiennych, pełnych żarliwości, entuzjastycznych zwolenników, którzy kochają Go bardziej niż wszystko inne na tym świecie! On potrzebuje uczniów, którzy zdecydowani są iść za nim dokądkolwiek poprowadzi, gdyż wiedzą, że znaleźli Prawdę!

Płomiennymi wyznawcami Boga powinno kierować współczucie, które było bodźcem działania apostołów i męczenników.

Bez względu na to, czego może ci brakować, jeśli chodzi o wrodzone talenty, zdolności, dary itp., jeżeli prawdziwie oddasz serce Panu i pozwo­lisz Mu, by kierował twym życiem - będziesz posłusz­ny Słowu Bożemu i pozwolisz Mu żyć w tobie i przez ciebie, aż serce zapłonie ci Jego Miłością - wtedy On będzie mógł cię użyć i uczynić błogosławień­stwem dla wielu!

Jest to przełomowa decyzja, którą musi podjąć każdy chrześcijanin: Czy prawdziwie oddać się Panu i stać się płomiennym, entuz­jastycznym, „gorącym” sługą Boga żywego - czy też wzbraniać się przed Panem, iść na kompromis, bać się wykroczyć poza normę, nie odróżniać się od sceptycznego świata, bojąc się, że inni będą patrzeć na ciebie z góry, czy też uważać cię za jakiegoś „fana­tyka” lub „ekstremistę”! Biblia mówi: Każdy tak, jak sobie postanowił w sercu, nie z żalem, albo z przymusu; gdyż ochotnego dawcę Bóg miłuje (2 Kor 9,7).

David Livingstone, wielki pionier i misjonarz, stanął wobec tej decyzji, gdy był młodym człowiekiem. Napisał o tym w pamiętniku: „Stwierdziłem, że nie mam żadnych nadzwyczajnych zdolności intelektualnych. Lecz dziś postanawiam, że zostanę niezwykłym chrześcijaninem.” Postanowił sobie w sercu, że da z siebie wszystko Panu i zdecydował, że stanie się entuzjastą Prawdy! I został nim! Stał się jednym z największych misjonarzy jakich kiedykolwiek znał świat!

Słynny historyk, Arnold Toynbee, powiedział: „Apatię przezwyciężyć można tylko entuzjazmem, a entuzjazm mogą wzbudzić dwie rzeczy: po pier­wsze - ideał, który szturmem zdobywa wyobraźnię; po drugie - określony, zrozumiały plan, który by ten ideał wprowadził w życie”.

Czy można mieć większy ideał od niesienia Wiecznego Zbawienia i nowiny o pewności życia w Niebie zagubionemu i umierającemu światu? I czy można mieć bardziej „zrozumiały plan”, niż ten, który sam Jezus dał swoim naśladowcom: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stwo­rzeniu? (Mk 16,15). Jako chrześcijanie powinniśmy być największymi entuzjastami na świecie!

Apostoł Paweł był jednym z najwię­kszych Bożych entuzjastów. Gdy tylko nawrócił się, stał się entuzjastycznym fanatykiem dobrej nowiny! I niemal sam jeden był sprawcą rozszerzenia się chrześcijaństwa na całe Imperium Rzymskie! Gdy inni zobaczyli jego całkowite oddanie i entuzjazm dla Pana, także ogarnął ich zapał dla Boga!

Nic nie było w stanie zdusić entuz­jazmu Pawła! Sam mówił: Od Żydów otrzymałem pięć razy po czterdzieści uderzeń bez jednego, trzy razy byłem chłostany, raz ukamienowany, trzy razy rozbił się ze mną okręt, dzień i noc spędziłem w głębinie morskiej. Byłem często w podróżach, w niebezpieczeń­stwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, w niebezpieczeń­stwach od rodaków, w niebezpieczeń­stwach od pogan, w niebezpieczeń­stwach w mieście, w niebezpieczeń­stwach na pustyni, w niebezpieczeń­stwach na morzu, w niebezpieczeń­stwach od fałszywych braci. W trudzie i znoju często w niedosypianiu, w gło­dzie i pragnieniu, często w postach, w zimnie i nagości. (2 Kor 11,24-27).

Czy Paweł pozwo­lił, żeby te przeszkody i trudności go powstrzymały? Nie! Dalej służył Bogu bez względu na to, jakie trudy i przeciwności go spotkały!

Nic nie może powstrzymać człowieka, którego rozpala entuzjazm i płomienny zapał dla Boga! Będzie dalej służył bez względu na wszystko, gdyż wie, iż postępuje słusznie i w imię Tego, który zawsze ma rację!

A skąd bierzemy ten entuzjazm, to natchnienie; które napełnia nasze życie ogniem i zapałem dla Pana? Od Ducha Świętego! Biblia mówi: Bóg nasz jest ogniem trawiącym (Hbr 12,29) i wielokrotnie przyró­wnuje Ducha Świętego do ognia lub ognistych płomieni, (patrz Dz 2,3.4; Ap 4,5; Ewangelia św. Mateusza 3,11). Zatem jeśli chcesz być entuzjastą dla Pana, pełnym Jego płomiennego natchnienia, to pomódl się i poproś Go, by napełnił cię mocą swego Ducha Świętego! A On to uczyni!

Kiedyś zapytano pewnego człowieka Bożego o tajemnicę jego powodzenia, a on odpowiedział: „Po prostu zapalam się dla Boga, a świat przychodzi zoba­czyć, jak płonę!” Lecz jeśli nie ma w tobie ognia, jeśli twoje chrześcijaństwo to tylko zimne sople lodu - bez ciepła, bez żaru - nigdy nikogo nie natchniesz do zrobienia czegokolwiek! Ten, kto nie ma w sobie ognia, nie może ogrzać innych! To jest właśnie problem niektórych dzisiejszych kościołów. W sferze materialnej pozornie niczego im nie brakuje. Lecz są jednym wielkim fiaskiem, gdyż straciły Ducha! Brak im namaszczenia, mocy, prawdziwego uczucia, brak dramatycznego, mistycz­nego charyzmatu! Ich ogień wygasł, są zupełnie martwe!

Jaki jest pożytek z pieca, jeśli ogień w nim wygasł? Jest zimny, ciemny i bezużyteczny! Ale wciąż jest - tylko że bez ognia. W niektórych krajach, jeśli zgaśnie piec, robi się bardzo zimno w całym domu. I niestety, właśnie tak stało się z większością kościołów. Ich pastorzy, duchowni, prorocy i przywód­cy utracili swój ogień, brak im uczucia, brak ducha, namaszczenia, mocy. Ogień zgasł i cały dom zamarzł w pozbawionej Ducha, martwej formie!

Przypomina to historię, opowiedzianą kiedyś przez Billy Sunday'a, sławnego ewangelistę: Znany w całej wsi ateista biegł w stronę budynku kościoła ogarniętego pożarem, z zamia­rem pomocy. Zauważył go sąsiad i wykrzyknął zdumiony: „A to coś nowego! Nigdy nie widziałem, byś chodził do kościoła!” Ateista odpowie­dział: „Cóż, to jest pierwszy raz, kiedy widzę kościół, który płonie!”

Jeśli ty jesteś zapalony, świat wyjdzie zobaczyć, jak płoniesz! Lecz jeśli jesteś martwy, zimny i bez życia, nigdy nikogo nie zainteresujesz swoim posłaniem o Panu i Jego Miłości! Jeśli nie jesteś rozentuzjazmowany, jeśli nie ma w tobie ognia, to nie ma znaczenia, jak „dobrym” świadkiem jesteś i ile wer­setów biblijnych potrafisz zacytować! Jeśli nie ma w tobie ognia, są tylko zimne sople faktów i liczb - bez ciepła i żaru! Nigdy nikogo nie zapalisz. Wpro­wadzisz jedynie zamęt w głowach ludzi i zniechęcisz ich. Spójrzmy prawdzie w oczy -jako chrześcijanie, po co tu jesteśmy? Po to, by świadczyć o Miłości i Prawdzie Pana innym ! A żeby rzeczy­wiście świadczyć, trzeba być zapalo­nym, aby twoje światło świeciło przed ludźmi! (Mt 5,16) Trzeba być żywym, szczerym i entuzjastycznym, by móc pokazać innym, że to, co masz z Jezusem, jest lepsze niż to, co oni mają bez Niego! Nawet jeśli świadczysz wobec jednej osoby, to już masz publiczność i musisz być żywy i zapalony, musisz to okazywać, bo inaczej nie wywołasz żadnego wrażenia!

Ludzie będą sądzić Pana tak, jak widzą i słyszą ciebie, gdy świadczysz do nich! Oczywiście, świadczenie nie jest tylko „graniem”, popisywaniem się czy udawaniem. Gdy świadczysz, odtwa­rzasz Prawdę i próbujesz ją pokazać innym! Ale jeśli tylko rozmawiasz o teologii i monotonnie mówisz o Biblii, cytując wersety - jak gdyby były to tylko puste słowa lub wierszyki dla dzieci - to nigdy nie zdobędziesz nikogo! Lecz jeśli dołożysz wszelkich starań, by nadać temu siłę, ogień i przekonanie, chcąc naprawdę wywołać oddźwięk, osiągniesz pożądane rezul­taty!

Słowa wypowiadane przez uczonych w Piśmie i faryzeuszy były bardzo uczone, ale suche i martwe. Dlaczego? Ponie­waż oni przemawiali z głowy. Jezus natomiast mówił z serca, z Ducha, a Jego słowa przynosiły życie i poruszały ludzi; nie tylko pieściły ich uszy, ale dotykały ich serca! Jezus powiedział: Słowa, które Ja powiedziałem, są Duchem i Życiem! (J 6,63) Taka jest różnica!

Nie możesz rozniecić ognia w innym sercu, jeśli nie płonie on w twoim własnym! A zatem, dla Boga - i dla innych - poproś Pana, by zapalił twoje serce mocą Ducha Świętego i napełnił cię swoją Miłością, która będzie cię przymuszać do szczerego, pełnego zapału i żarliwego dzielenia się tą Miłością z innymi!

William Booth, odważny świadek i zdobywca dusz, który zapoczątkował Armię Zbawienia, powiedział: „Jeśli nie włożę w mą pracę zbawiania dusz ludzkich energii i zapału, sięgających prawie szaleństwa, to nikt nie zwróci na mnie uwagi ani tym bardziej nie uwie­rzy w to, co mówię, i nie odniesie z tego wiecznego pożytku!” Wiedział, że świat dość już się napatrzył na letnich, nieszczerych, zimnych i martwych tak zwanych chrześcijan i że jedynym sposobem przyciągnięcia innych do jego posłania o Panu jest pokazanie im Życia i Światła Bożego poprzez to, że samemu się płonie entuzjazmem i pozwala się, by „Jego światło świeciło”!

Prezydent Stanów Zjednoczonych, Abraham Lincoln, najwyraźniej miał dość letnich chrześcijan, gdy stwier­dził: „Nie lubię suchych kazań. Gdy słucham, jak ktoś głosi, chcę, żeby zachowywał się tak, jakby walczył z pszczołami!”

Oczywiście, powinniśmy być entuz­jastami nie tylko w głoszeniu i przed­stawianiu Ewangelii, ale we wszystkim, co robimy! Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmij się według wszystkich twych sił! (Kazn. Sal. 9,10) Jakąkolwiek pracę mamy do zrobienia, Biblia mówi nam, byśmy wykonywali ją z całej duszy jako Panu, a nie ludziom! (Ef 6,5.6) We wszystkim, co robisz, nawet spełniając posługi, możesz być szczęśliwy, natchniony i pełen entuzjazmu! Jak mówi stara pieśń murzyńska: „Musisz mieć chwałę w tym, co robisz! Musisz mieć to coś, co dreszczem cię przeszywa! Gotując, piorąc, wycierając dziecku nos, potrzebujesz tego czegoś, co pomoże ci wytrwać!” Jeśli modlisz się i prosisz Pana, by cię natchnął, i czynisz to dla Niego, On obdarzy cię boską iskrą swojego namaszczenia, a ona każdą drobną pracę uczyni cudowną, nada jej blask, urok, życie, piękno i radość!

Zatem by stać się entuzjastycznym, przede wszystkim musisz się modlić i prosić Pana, by napełnił cię i nat­chnął swoim Duchem! Następnie musisz sam dołożyć starań i spełniać swoje obowiązki i zajęcia z oddaniem, czy czujesz do tego natchnienie, czy nie! Wielcy kompozytorzy i artyści nie siadali i komponowali, bo zawsze czuli natchnienie, lecz stawali się natchnieni podczas pracy. Historia dowodzi, że Beethoven, Bach, Mozart i inni codziennie zasiadali do pracy z taką samą regularnością, z jaką księgowy czy urzędnik zasiada codziennie do swoich liczb. Nie tracili czasu w oczekiwaniu na natchnienie, lecz gdy zabierali się do pracy, natchnienie przychodziło samo!

Mówi się, że triumf to 10 procent próbowania i 90 procent ciężkiej pracy! Zatem ty musisz wykonać to, co do ciebie należy! Wielu chrześcijan biernie czeka, aż Bóg wszystko zrobi za nich, lecz Pan na ogół chce, byśmy byli posłuszni i najpierw robili to, czego on oczekuje - a dopiero potem udzieli namaszczenia! Tak jak trędowaci w Biblii, których uleczył Jezus; najpierw kazał im iść pokazać się kapłanom i Biblia mówi, że gdy szli, zostali oczy­szczeni! (Łk 17,14) Musieli uczynić pierwszy krok i pójść, a wtedy Bóg dokonał cudu!

Zatem nawet wtedy, gdy nie jesteś pewien, co i jak masz zrobić, pomódl się, okaż uznanie Panu i ze wszystkich sił staraj się czynić to, co wiesz, że jest Jego wolą. Po prostu zacznij robić to, w co wierzysz, że jest Jego wolą, a On cię popro­wadzi! Łódź musi być w ruchu, zanim ster zacznie działać!

Czasami przypomina to odgrywanie jakiejś roli. Ale jeśli wiesz, że Bóg chce, byś coś robił lub postępował w pewien sposób i „odgrywasz” tę rolę z praw­dziwym uczuciem i przekonaniem, wówczas Pan da ci natchnienie i fak­tycznie staniesz się tą osobą, tym dziełem Bożym! Ale musisz zrobić pierwszy krok!

Czy jesteś entuzjastą? Czy twoja praca, twoje świadczenie, twój śpiew czy cokolwiek, co robisz, ma w sobie moc i ogień Boży? Jeśli nie - to są to tylko martwe uczynki! I nigdy nikogo nie zapalą! Niech Bóg ci pomoże mieć ognistą moc Bożego Ducha we wszys­tkim, co robisz! Amen.

Zapłońmy entuzjazmem dla Boga, modląc się szczerze, wiernie i chciwie czytając Jego Słowo i pozwalając, by Jego Prawda i Jego Duch dały nam natchnienie i napełniły nas wizją tych wielkich rzeczy, których On chce doko­nać z nami i przez nas! A potem całe serce włóżmy we wszystko, co możemy zrobić dla Jezusa i dla innych ludzi!

Chodź! Zapalmy świat dla Boga i rozjaśnijmy serca wszystkich ludzi, by się nawrócili! „Świeć, światełko moje!” Czy twoje też? Płoń entuzjazmem dla Boga już dzisiaj! Jutro może być za późno!”