Roztrwonione dobro Drukuj
Autor: Erich Sauer   
wtorek, 04 marca 2014 00:00

Wysoka jest ranga nowotestamentowego zbawienia, głęboki też może nastąpić upadek. Dlatego w zdrowym życiu wiary muszą być ze sobą powiązane radość i powaga, wdzięczność i odpowiedzialność, pewność i ufność ze świętą ostrożnością i rozwagą. Stąd też tak liczne ostrzeżenia Listu do Hebrajczyków. Do jednego z najpoważniejszych zaś należy wskazanie na Ezawa.

"Uważajcie, aby nic zjawił się jakiś rozpustnik czy bezbożnik, jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał swoje pierworództwo. Wiecie bowiem, że i później, gdy chciał odziedziczyć błogosławieństwo, został odrzucony, nie było już dla niego możliwości nawrócenia, chociaż jej szukał ze łzami." (Hbr 12,15-17).

Ezaw był pierworodnym synem Izaaka. Wskazując na jego przywilej, postawę i w końcu jego los, autor Listu do Hebrajczyków ukazuje swoim czytelnikom ich uprzywilejowaną pozycję, ich odpowiedzialności i wynikające z tego niebezpieczeństwo. Na pierwszym planie jest tutaj ostrzeżenie, które swoją pełną wyrazu moc otrzymuje dopiero przez uświadomienie wysokiej pozycji, którą pierwotnie posiadał Ezaw.

To, co zgodnie z prawem Mojżesza obejmowało "prawo pierworodztwa", było bez wątpienia znane czytelnikom Listu do Hebrajczyków, jako rodowitym Izraelitom. W Nowym Testamencie historia ta zostaje użyta jako obraz ukazujący wysoką i pełną godności pozycję Kościoła Chrystusowego, jak i samego Chrystusa. W kontekście Hbr 12 posiadanie pełnego niebieskiego prawa pierworodztwa jest wprost nagrodą biegacza, który zwycięsko biegnąc na "bieżni wiary" osiąga cel.

Najpierw przede wszystkim i to w jedyny w swoim rodzaju sposób "pierworodnym" jest Chrystus. Ta jego chwała promieniuje w całym nowotestamentowym objawieniu w potrójnym wymiarze.

On jest "pierworodnym wszelkiego stworzenia" (Kol 1,15). Jest to wyrażenie jego zaszczytnego stanowiska już w przeszłości. Tę pozycję posiadał On wobec całego stworzenia jako Syn od początku.

On jest "pierworodnym spośród umarłych" (Kol 1,18; Obj 1,5). To jest jego zaszczytne stanowisko w teraźniejszości, które posiada jako zmartwychwstały, który ma pierwszeństwo w Kościele jako głowa ciała.

On jest "pierworodnym między wielu braćmi" (Rz 8,29). To będzie jego zaszczytne stanowisko w całej przyszłości, kiedy to zostanie objawiony jako otoczony chwałą odkupiciel, wpośród jego uczestniczących w chwale odkupionych (por. Hbr 1.6).

Tak więc nowotestamentowe świadectwa o Chrystusie jako "pierworodnym" odnoszą się do całości objawienia tj. wszystkich trzech czasów. Równocześnie ukazany zostaje jako Ten najwyższy, otoczony chwałą we wszystkich obszarach Bożego objawienia, w sferze stworzenia, odkupienia i spełnienia. Wszędzie, gdzie tylko popatrzymy Chrystus jest pierworodnym.

Równocześnie jednak słowo pierworództwo zostało użyte, aby wyrazić szczególną wynikającą z Bożej łaski pozycję Kościoła. Tak więc ten sam List do Hebrajczyków, który mówi o prawic pierworodztwa Ezawa i z jego historii wyciąga wnioski dotyczące jego nowotestamentowych czytelników, tylko kilka zdań później podaje: "wy natomiast przystąpiliście do Kościoła pierworodnych, zapisanych w niebiosach" (Hbr 12,23). List Jakuba zaś wyjaśnia: "Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, abyśmy byli jakoby pierwocinami Jego stworzeń" (Jk 1,18).

Oba Listy były pierwotnie skierowane do żydowskich czytelników. Zatem termin "prawo pierworodztwa" należy rozumieć w jego starotestamentowym kontekście. Przy czym akcent spoczywa tutaj nie tak bardzo na kolejności w czasie, co na godności wynikającej z rangi.

Zgodnie z izraelskim prawem pierworodztwa, pierworodny był zastępcą ojca w sprawowaniu autorytetu w domu. W rodzinie był on zobowiązany do składania, zgodnie z właściwym porządkiem, rodzinnej ofiary, a więc miał występować jako swego rodzaju kapłan domu. Przede wszystkim zaś pełny historiozbawczy (odnoszący się do Bożego planu zbawienia - przyp. red.) i starotestamentowy kontekst wiąże ze sobą prawo pierworodztwa i kapłaństwo. Tak też właśnie Izrael miał być "pierworodnym" pomiędzy narodami (2 M 4.22) - "wy będziecie mi królestwem kapłańskim i narodem świętym" (2 M 19,6). Do prawa pierworodztwa należało oddzielenie do służby dla Pana, a więc kapłaństwo.

Wszystko to widziane z perspektywy Nowego Testamentu jest danym przez Boga obrazem, ukazującym dobra zbawienia, będące udziałem Kościoła. W każdym zaś razie nowotestamentowa rzeczywistość zbawienia daleko przewyższa starotestamentowe obrazy. Wszystko jest tutaj obszerniejsze, głębsze, bardziej duchowe i nakierowane na niebo. Nie da się zbadać pełni błogosławieństwa, które przez Chrystusa stała się udziałem Kościoła (Ef 3,8-10). W Nim mamy zupełne zbawienie. Szczególnie wyraźnie ukazuje to nowotestamentowe kapłaństwo. On (Chrystus) uczynił nas "królestwem, kapłanami dla swojego Boga i Ojca" (Obj 1,6).

Co to kapłaństwo obejmuje?

Istnieje pewien powierzchowny i nie zupełnie przemyślany sposób mówienia o powszechnym kapłaństwie w Kościele, jak gdyby Zbór lokalny praktykował powszechne kapłaństwo już wtedy, gdy nie posiada specjalnie powołanego, wyznaczonego do zwiastowania sługi Bożego. Nowy Testament też nigdzie nic stanowi, że powszechne kapłaństwo zostaje spełnione przez przyjęcie określonej formy nabożeństwa lub porządku zborowego. Zbór może bowiem posiadać etatowego pastora i równocześnie w swej istocie spełniać kryteria powszechnego kapłaństwa. Zbór lokalny może mieć powszechną wolność przemawiania i rozmijać się z powszechnym kapłaństwem. Powszechne kapłaństwo i powszechne "gadulstwo" w żadnym wypadku nie są tym samym. W Kościele Bożym nie ma też wolności swobodnego przemawiania, ale tylko wolność Ducha. Należy przy okazji zauważyć, że termin "powszechne kapłaństwo" jako zestawienie stów: "powszechne" i "kapłaństwo" nic występuje w Biblii. Pojawił się dopiero w dobie Reformacji. Biblia mówi o "królewskim kapłaństwie" (1 Pt 2,9; 2 M 9,6) i "świętym kapłaństwie" (I Pt 2,5). Niemniej termin "powszechne kapłaństwo" jest w swojej treści i w swym sensie zupełnie zgodny z Pismem.

Należy zatem strzec się tego, aby pojmować go wyłącznie negatywnie, to znaczy tylko jako sprzeciw wobec klerykalizmu, czy z punktu widzenia ustroju Zboru albo porządku zborowego, lub też sposobu sprawowania służby zwiastowania Słowa Bożego. Tak jakby powszechne kapłaństwo polegało w swej istocie na negacji szczególnej służby zwiastowania Słowa i oznaczało prawo wszystkich męskich członków Zboru do służby pastoralnej i kaznodziejskiej, bez żadnego rozróżnienia. Tak naprawdę powszechne kapłaństwo obejmuje zarówno wierzących mężczyzn, jak i wierzące kobiety, chociaż każdy według swego powołania. Wszyscy bez wyjątku powinni mieć kapłańską duszę. Przy tym jest rzeczą oczywistą, że praktykowanie powszechnego kapłaństwa wpływa na kształt spotkań zborowych. Niemniej punkt ciężkości znajduje się o wiele głębiej. Powszechne kapłaństwo i prowadzenie Ducha nie są według jednoznacznego świadectwa Pisma (Rz 8,14; Ga 5,18; J 16,13) wyłącznym przywilejem czy zobowiązaniem spotkań zborowych, ale całego życia członków Zboru i to od rana do wieczora. Powszechne kapłaństwo i prowadzenie Ducha nie stanowią odizolowanego, szczególnego obszaru związanego z określonym przebiegiem dnia, czy to w dzień powszedni czy niedzielę, ograniczającego się do czasu nabożeństwa, godziny biblijnej czy modlitewnej, ale obejmuje całego człowieka nie tylko w Zborze, ale również poza nim. W tym sensie cały nowotestamentowy lud Boży jest "królewskim kapłaństwem i świętym narodem".

Nowotestamentowa służba kapłańska powinna być świętą służbą ofiarniczą, wyrażającą się składaniem ofiary z własnego życia (Rz 12,1); uświęconym postępowaniem (1 P 2,5.9); gotowością niesienia pomocy i okazywania miłości (Hbrl3,16); ochotnym składaniem ofiar na misję (Flp 4,18); pełnym angażowaniu własnej osoby na rzecz rozszerzania Ewangelii (Flp 2,17; 2 Tm 4,6); wznoszeniem inspirowanych przez Ducha modlitw (Obj 8,3.4; Ps 141,1.2); radosnym uwielbieniem (Hbr 13,15).

Krótko mówiąc kapłańska służba ofiarnicza ma być sprawowana w sposób święty, w poświęceniu całej istoty i świętym działaniu. W szczególności zaś w kapłaństwie Zboru w centrum musi znaleźć się życie modlitewne. Dla prawdziwego nowotestamentowego kapłana modlitwa nie jest obowiązkiem, ale darowanym przez Boga przywilejem. Wtedy to grzechy otoczenia nie są okazją do krytyki, ale zadaniem do pełnej miłości modlitwy wstawienniczej. Braki świętości u innych, będą właściwie traktowane przez świętych. Do posługi kapłańskiej należy również służba świadczenia. "Wargi kapłana strzegą poznania, a z jego ust ludzie chcą mieć wskazania" (Ml 2,7). Zwróćmy proszę na to uwagę, że czegoś się od nas oczekuje, ponieważ jesteśmy Bożymi kapłanami. Otaczającemu nas światu winni jesteśmy dawanie odpowiedzi na ich najgłębsze i nierozwiązane pytania. "Dzień dzisiejszy jest dniem radosnej wieści, jeżeli to przemilczymy, spotka nas kara" (2 Kr 7,9). Świadek staje się wychowawcą, a posłaniec doradcą. Dlatego duszpasterstwo należy do dalszych szczególnych zadań nowotestamentowego kapłana. Ludzie posiadający duszpasterskie dusze będą duszpasterzami Zboru. Posiadają oni szczególne oczy pozwalające widzieć potrzeby innych. Nie przypatrują się oni swemu otoczeniu z lupą jadowitej krytyki, ale patrzą oczyma pełnymi współczującej miłości gorącego serca. Widzą to, co dobre w życiu i wysiłkach innych i używają tego jako pomostu dla niesienia duszpasterskiej rady. W Bożej świątyni otrzymują słowa mądrości, aby nieść duszpasterską pomoc. Oczywiście oni również widzą niedoskonałości innych, ale podobnie jak ich niebieski arcykapłan, współcierpią z powodu ich słabości (Hbr 4,15). Przy czym dzięki działaniu Ducha pozostają zawsze świadomi swej własnej niedoskonałości.

W ten sposób powszechne kapłaństwo staje się nosicielem błogosławieństwa. Być błogosławieństwem oznacza pomagać innym w nawiązywaniu kontaktu z Bogiem i wzywać nad nimi imienia pańskiego (4M 6,23-27).

Pomimo to pozostaje poważne niebezpieczeństwo, bowiem List do Hebrajczyków odwołuje się do prawa pierworodztwa Ezawa nie po to, aby ukazać chwałę Kościoła, ale aby ostrzec. Właśnie mając na uwadze tak wielką i pełną chwały pozycję, jaką posiadamy, zawiedzenie Boga jest tym większym złem. Chodzi zatem o to, aby widzieć niebezpieczeństwo i przyjąć odpowiednią postawę.

Bogactwo, kapłańska pozycja, godność przywódcy są trzema dobrami zbawienia wynikającymi z prawa pierworodztwa. Jednakże pomimo bogactwa - można żyć w nędzy. Można nie doświadczać obecności niebieskiej pełni, a wewnętrzne bogactwo może się nie ujawnić. Może też nic pojawić się szczęście wynikające z błogosławieństwa odkupienia. Dzieci mające prawo do wiecznej radości mogą chodzić zgnębione.
Pomimo kapłańskiej pozycji można nie być "modlicielem". Można nie objawiać kapłańskiej postawy i pełnego miłości usposobienia "wstawiennika". Można nie mieć świadectwa Bożego posłańca wobec tego świata i nie dziękować radośnie za otrzymane błogosławieństwo i w końcu nie być prawdziwym czcicielem Boga w Duchu i w prawdzie.

Tak więc wierzący, który należy do zgromadzenia pierworodnych może w praktyce zaprzeć się swego prawa pierworodztwa, ale jakże poważne będzie to miało konsekwencje dla wieczności! Pomimo osiągnięcia osobistego zbawienia, jak wielka będzie to strata. Zgodnie z jednoznacznym słowem apostoła Pawła, apostoła łaski (!), Dzień Chrystusowy będzie również dla Kościoła objawiony w ogniu! "Ogień też wypróbuje, jakie jest dzieło każdego" (1 Kor 3, 13). Wtedy też może się zdarzyć, że komuś - i może być, że tobie spłonie dzieło całego życia, że wprawdzie zostaniesz zbawiony, ale tylko jak wyrwany z ognia, to znaczy, jak ktoś, kto ratuje z pożaru jedynie własne nagie ciało. Dziecięctwa Bożego wprawdzie nie można utracić, ale pełnię "prawa pierworodztwa" tak. W tym też sensie należy dołożyć wszelkich starań, aby swoje powołanie i wybranie "umacniać". Ponieważ "w ten sposób też zostanie szeroko otwarte wejście do wiecznego Królestwa naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa" (1 Pt 1,11).

Jaki to był fatalny błąd. który popełnił Ezaw, a który został nam dany, jako ostrzeżenie. Otóż Ezaw za jedną potrawę sprzedał swoje prawo pierworodztwa. On żył dla siebie samego i tym samym sprzedał za bezcen powołanie swojej rodziny. Żył zatem dla teraźniejszości i zmarnował swoją przyszłość. Żył dla chwili obecnej i pozbawił się wiecznej wartości. Doświadczył więc na sobie samym zasady wyrażonej później słowami Jezusa: "Kto miłuje swoje życie, utraci je" (J 12,25).

Postawa bojownika wiary musi być całkowicie przeciwna, bowiem "nawet jeśli ktoś staje do zapasów, nie otrzymuje wieńca, jeżeli nie walczy prawidłowo" (2 Tm 2.5 BW). To zaś wymaga olbrzymiego samozaparcia, ale samozaparcie jest po prostu konieczne (Mt 16,24 n). Każde "ułatwienie" w walce staje się "utrudnieniem" w osiągnięciu zwycięstwa. Bez pełnego przyjęcia odpowiedzialności, nie będzie pełnej blasku korony.

Równocześnie jednak w przeżyciu Ezawa zobaczyć możemy coś z taktyki grzechu. Grzech wykorzystuje "chwilę słabości" człowieka, aby doprowadzić go do upadku. Ezaw, gdy podejmował tę fatalną dla siebie decyzję, był zmęczony (1 M 4,5 n). To jest w ogóle stała metoda grzechu. On poznaje słaby punkt, krytyczną chwilę i od razu jest gotowy uderzyć swoją ofiarę. To możemy zobaczyć na przykładzie Kaina (1 M 4,5n), Dawida (2 Sm 11), Piotra (Mk 14,66-72), Ananiasza i Safiry (Dz 5,1-10) i wielu innych. Ale właśnie te "chwile słabości" są często czasem podejmowania decyzji. Wtedy właśnie objawione zostaje jakimi rzeczywiście jesteśmy. O sile łańcucha decyduje jego najsłabsze ogniwo. Front zostaje rozerwany w miejscu najsłabiej bronionym. Dlatego przegrana w "chwili słabości" nigdy nie może zostać usprawiedliwiona stopniem trudności czy nagłością ataku. Jesteśmy właśnie tacy, jakimi jesteśmy wpośród doświadczenia. "Chwile słabości" stanowią egzaminy naszego życia wiary. Okoliczności po prostu są, jakie są. One zawsze pozostaną tylko polem bitwy, nie są zaś faktorem decydującym o wyniku w godzinach naszej próby.

Kończąc, jeszcze kilka słów na temat relacji pomiędzy nowotestamentowym prawem pierworodztwa i niebieską nagrodą przeznaczoną dla zwycięzców Nagroda nie zostanie tak po prostu dana. Ją trzeba zdobyć! Oczywiście usprawiedliwienie jest darem niczym niezasłużonej łaski, ale miara udziału w chwale zależy od angażowania się w biegu (1 Kor 9,27; 2 Tm 4,8). Równocześnie należy podkreślić, że nagroda, którą otrzymają zwycięzcy, nie jest tożsama z życiem wiecznym, lecz jest powiązana ze stopniem udziału w chwale. Pismo nie mówi, że Pan w jakiejkolwiek sytuacji pośle przegranego uczestnika biegu na potępienie. Również Ezaw pomimo utraty prawa pierworodztwa zachował swoje synostwo.

Oczywiście Pismo mówi używając niezwykle twardych słów o "stracie" i "szkodzie" (1 Kor 3,15), o "spłonięciu" dzieła całego życia (1 Kor 3,13), o "zawstydzaniu" przed Jego obliczem (1 J 2,28). Jednakże jednocześnie świadczy ono o "wyratowaniu". Tak więc zostają ze sobą powiązane łaska i nagroda to zarówno jako do siebie przynależące, jak i sobie przeciwstawne - na podobieństwo igły magnetycznej, której wskazówki równocześnie są sobie przeciwne i stanowiące niepodzielną jedność. Tak też wyratowanie i udział w chwale, nowo zrodzenie i osiągnięcie pełni, ułaskawienie i korona.

W ten sposób zostaje osiągnięta zarówno radość, jak i powaga, wdzięczność, jak i odpowiedzialność, pewność zbawienia i bojaźń Boża. Ponieważ tylko w świetle tych polaryzujących się przeciwieństw możliwe jest zachowanie, sprawdzającego się w życiu, biblijnego uświęcenia.

Nagroda nie będzie taka sama dla wszystkich, będzie zależała od okazanej wierności. Nie dostaną jej ci, którzy uważają się za "gotowych" (1 Kor 9,24), ale ci, którzy biegną. Biada sytym i zadowolonym z siebie, również pośród wierzących; biada pewnym siebie, ponieważ czeka ich wielkie rozczarowanie. Przy tym wszystkim pozostaje pełna zachęty prawda - nagrody nie zdobywa się ziemskimi metodami, lecz mocą łaski. Nasze własne poczynania na nic się zdadzą. Nawet nasze najlepsze chęci i wysiłki nie są w stanie doprowadzić nas do celu. To jest możliwe tylko z Chrystusem. Dlatego zawodnik biegnący w zawodach patrzy na Niego, bowiem od niego pochodzi wszelka moc.

Naprawdę warto dać z siebie wszystko! Wieniec, który da Chrystus zachowa swoją świeżość na wieki. Naszym "niezwiędłym dziedzictwem" (I Pt 1,4) będzie wiecznie czczące Boga kapłaństwo, korona i królewska godność i to przez wszystkie wieki (Obj 22,5). Prawo pierworodztwa Kościoła, nagroda dla zwycięzców pozostaną na wieczność!


Artykuł pochodzi z czasopisma "Łaska i Pokój". Tłumaczył Jerzy Karzełek