Szukaj odpowiedzi w sferze niewidzialnej Drukuj
Autor: Clendennen Bert   
wtorek, 15 sierpnia 2017 00:00

W większości w kościele zielonoświątkowym, [i w innych również] kiedy Bóg wyprowadza nas ze sfery emocjonalnej, uważamy, że odchodzimy od Niego. Nie będąc w stanie wskazać żadnego specjalnego problemu, zaczynamy szukać odpowiedzi, dlaczego to się zmieniło. Biegamy od zboru do zboru, od ewangelisty do ewangelisty, [od konferencji do konferencji], szukając słowa od Boga. Mamy całą księgę słów od Pana w Biblii, jeżeli tylko pozwolimy im wypełnić nasze życie. Sam  wiesz, czy zgrzeszyłeś, czy nie i nie potrzebujesz, by ktoś ci o tym prorokował.

Będą chwile, kiedy będziesz mieć pytanie i nikt nie będzie miał odpowiedzi: ani doradca w sprawach małżeńskich, ani psycholog, ani lekarz, ani ewangelista. Bóg chce ci powiedzieć, byś szukał swojej odpowiedzi w sferze niewidzialnej. Padnij na kolana, [rozpocznij post] i ćwicz swoje duchowe zmysły, byś sam mógł otrzymać odpowiedź od Boga. Jeżeli chodzisz w społeczności z Bogiem, będziesz przeżywał takie chwile, bo tylko wtedy Bóg może objawić ci to, czego sam nie widzisz. W tej sferze odkryjemy również nasze cielesne przyzwyczajenia, które nie podobają się Bogu.

Na początku tego duchowego przeżycia, kiedy Bóg zaczyna pobudzać duszę do popatrzenia wewnątrz, wpływa również na to, by ten zewnętrzny człowiek odciął wszystko to, co mu sprawia radość, nawet to najbardziej niewinne. W tym momencie próbujemy to przezwyciężyć poprzez bolesne zapieranie się siebie. Zostaliśmy zbawieni, porzuciliśmy albo zostaliśmy uwolnieni od grzesznych nałogów i jesteśmy prawie doskonali, ale to były dopiero zewnętrzne słabości. Potem Bóg zaczyna działać w naszym wnętrzu; wyciąga na wierzch wszelką gorycz, nienawiść, uprzedzenia, zazdrość i bezbożność, których istnienia w naszym życiu nie byliśmy świadomi. Jeżeli jesteśmy świadomi tych ludzkich słabości, zaczynamy sztywny plan samozaparcia, by to skorygować. Jednakże tak naprawdę nie pokonujemy ich przez samozaparcie, ale dlatego, że jesteśmy wewnętrznie bliżej Pana. W miarę, jak stajemy się bardziej podobni do Jezusa, kochamy jak Jezus i postępujemy tak, jak postąpiłby Jezus. To jest jedyna droga do poprawy. W tym punkcie Bóg pozwoli nam uwierzyć, że robimy postęp bez naszych emocji i działań. Możemy zobaczyć ten postęp, porównując to, gdzie jesteśmy, z tym gdzie byliśmy. W tej fazie nie nauczyliśmy się jeszcze lekcji, której Bóg nas chce nauczyć. W tym stadium postępu będziemy cieszyć się chwilami wielkiej radości, kiedy osiągniemy zwycięstwo nad pewnymi zewnętrznymi sprawami. Wydaje nam się, że już jesteśmy wolni i więcej diabła nie zobaczymy. Wtedy wyjdzie na jaw najgorsza cecha naszego charakteru.

Największą niespodziankę nieprzyjaciel szykuje wtedy, kiedy chodzisz z Bogiem, wiesz, że należysz do Boga i Bóg prowadzi cię w okres suszy, kiedy nie czujesz nic. Wtedy wychodzi na jaw twoja gorycz lub nieprzebaczenie. Diabeł próbuje nas potępić, oskarżając nas, że wcale nie zostaliśmy zbawieni. Musimy być świadomi, że to jest Boży sposób, poprzez który prowadzi nas po ścieżce uczniostwa. Duch chce więcej miejsca i głębszego kanału, przez który może przepływać. Kanały, które niosą największe zasoby życia i pomagają innym, nie są płytkie. One są przeorane i pogłębione. Bóg postępował z nimi drastycznie, by mogły przez nie przepływać głębokie wody Ducha Świętego. Jeremiasz 17:9 ostrzega nas, „Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż może je poznać”? Są takie stany serca, których nie jesteśmy świadomi, ale Bóg wie, że tak jest. Dlatego prowadzi nas do miejsca, gdzie wypłyną na wierzch. Jeżeli nie pozwolimy diabłu, by nas potępiał, to uświadomimy sobie, że poprzez te testy Bóg prowadzi nas do miejsca opróżnienia, by On mógł nas napełnić. Ukrzyżowanie swojego JA, to po prostu oddanie czegoś gorszego, za coś lepszego. Tylko wtedy, jeżeli utracimy to życie, zyskamy Jego życie. W jakim stopniu utracimy to życie, w takim zyskamy Jego życie.

„Droga do uczniostwa” – z rozdziału - Duchowa droga do uczniostwa cz. 2