Zadbaj o własne podwórko! Drukuj Email
Autor: Marian Biernacki   
sobota, 21 stycznia 2017 23:34

Dzisiejsze przemówienie inauguracyjne nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej z oczywistych powodów wywołało wielkie zainteresowanie na świecie. Przez media przewala się fala sprzecznych opinii i komentarzy, jakim faktycznie Donald Trump będzie prezydentem. Nie mając najmniejszego zamiaru włączać się w tę polemikę, pragnę jedynie zwrócić uwagę na słowa - "America First. America First", które jakoś szczególnie przykuły dziś moją uwagę.

Ogólnie rzecz ujmując, 45. Prezydentowi USA chodziło o to, że Amerykanie powinni bardziej zająć się własnym krajem. Za dużo pieniędzy, czasu i krwi poświęcają pilnowaniu porządku w różnych regionach świata, a za mało u siebie. Od lat walczą o dobro innych narodów, a za mało energii wkładają w troskę o pomyślność rodaków na własnej ziemi. Donald Trump zapowiada wielką zmianę. Ameryka ma w aktywności Amerykanów znaleźć się teraz na pierwszym miejscu.

Pomyślałem, że powyższe słowa dobrze ilustrują naukę apostolską, wzywającą wierzących do zadbania o należyte wypełnianie obowiązków na własnym podwórku. Zbyt często tak bywa, że jedziemy na misję do innego miasta, a nawet kraju, a tuż po sąsiedzku pełno jest ludzi, którym jeszcze nikt nie głosił ewangelii. Z pasją zajmujemy się ratowaniem i wychowywaniem tzw. trudnej młodzieży, a własne nasze dzieci całymi dniami nie mają mamy i taty w domu. Zbyt często angażujemy się w działalność społeczną, charytatywną i ewangelizacyjną rozmaitych grup i fundacji parakościelnych, a w naszej własnej wspólnocie cała praca spada na ramiona wąskiej, ciągle tej samej grupy osób. Dlaczego to zjawisko ma miejsce? Może dlatego, że praca na własnym podwórku jest mniej atrakcyjna, wymaga większej dbałości o osobiste świadectwo życia i nie dostarcza nam aż tylu pochwał..?
 
Słowo Boże jednak nie schodzi nam tu z drogi. Wręcz przeciwnie. Staje w poprzek i zmusza nas do zajęcia się przede wszystkim swoim najbliższym otoczeniem. A jeśli kto o swoich, zwłaszcza o domowników  nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego [1Tm 5,8]. Żaden wierzący mężczyzna nie powinien zabierać się za przywództwo i pouczanie innych,  zanim  wcześniej należycie nie zadba o własny dom, by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości, bo jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół Boży? [1Tm 3,4-5]. A dzieci lub wnuki, często tak chętne do rozmaitych akcji pomocy na zewnątrz?  Niech się one najpierw nauczą żyć zbożnie z własnym domem i oddawać rodzicom, co im się należy; to bowiem podoba się Bogu [1Tm 5,4].  Jeśli kto z wiernych ma w swej rodzinie wdowy, niech je wspomaga, aby zbór nie był obciążony i mógł wspierać te, które rzeczywiście są wdowami [1Tm 5,16].

Nie namawiam do zaniechania aktywności społecznej. Zwłaszcza pomoc potrzebującym nie cierpi zwłoki i często wymaga szeregu poświęceń. Za dużo jednak mamy rozmaitych aktywistów i poprawiaczy świata, którzy świetnie się prezentują podczas wystąpień  publicznych, natomiast zupełnie zawodzą w swojej rodzinie i domu, od lat zaniedbując własne podwórko.

Ot, taką refleksję wywołały we mnie słowa prezydenta Trumpa  - America First. America First.